O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.

Aktualności

Wycieczka Nr 14/2013 - Dookoła Jeziora Drużno - 30 czerwca

Zbiórka: Skrzyżowanie ulic Rawskiej i Grunwaldzkiej, przy salonie Opla, godz. 9.30

Trasa: Elbląg, Gronowo Górne, Nowina, Przezmark, Komorowo Żuławskie, Węzina, Dłużyna, Krosno, Jelonki, Stankowo, Nowe Dolno, Wiśniewo, Krzesk, Żurawiec, Elbląg

Długość trasy: 58 km, Uczestnicy: 17, Punkty: 58

Bike route 2 202 711 - powered by Www.bikemap.net


Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal,
gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal,
o przepraszam szanownych rowerzystów, to nie ta bajka, to nie myśmy płynęli sobie w dal, tylko spokojnie kręcili pedałami, jak przystało na szacownych rowerzystów.

Ta niedziela była wyjątkowa. Zaczęła się od patrzenia w niebo, bo od rana zasnute było ciężkimi chmurami i deszczu nie żałowało. Ale im bliżej godziny 9, tym aura była przyjaźniejsza. Warto w tym momencie odnotować, że przez cały okres wycieczki, na nasze kaski nie spadła kropla deszczu. Pogoda była sprzyjająca.

Wakacje, urlopy, kajaki i inne atrakcje oraz być może obawa przed zmoczeniem spowodowały, że o 9.30 na starcie stało nas 12 osób. Będzie kameralnie, można by rzec. Nagle frekwencja rośnie o 33,33 procent. Na horyzoncie pojawia się dumny Janusz, a za nim trzy Jego wspaniałe córki. Mamuśka, jak wiadomo w tym czasie kołysała się wśród fal.
Liczono też na obecność pewnej Jubilatki, bo to i jubileusz był zacny, uwzględniony nawet w polskiej literaturze w monologu księdza Piotra, ,,a imię jego itd.", nie będziemy cyfry podawać, a i cukierka jakiegoś też by się zjadło.

Tak więc w sile 16 kręcipedałów ruszyliśmy przed siebie, a raczej za Marianem i od razu pod górkę, bo jak wiadomo Przezmark na depresji nie leży. Poszło nam to nadzwyczaj gładko, ale to chyba już kwestia małego wytrenowania i rozkręcenia istniejącym sezonem.
Jak wszyscy dobrze znają topografię terenu, to wiadomo że dalsza droga prowadziła w dół. Na wiadukcie nad E7 dołącza do nas Andrzej.

Kręcimy spokojnie, bo pogoda sprzyja, dystans rodzinny, a wiatr nie przeszkadza. Obok kręcenia pedałami, można by po tej wycieczce nakręcić film o kuszeniu. Jest taki film ,,Ostatnie kuszenie Chrystusa", a ktoś mógłby napisać scenariusz do filmu pt. ,,Kuszenie Janusza przez Mariana". Jak wiadomo, Marian organizuje kolejną arcyciekawą sakwiarską wyprawę w region Dolnego Śląska. Janusz jest w rozterce, bo na rowerze jeździć lubi, w górach czuje się dobrze, jak młody kozioł na skałach, a co najważniejsze i chyba ten argument Go przekona, mógłby na trasie odwiedzić Teściową. Janusz, szykuj rower, możesz zdobyć wielkie uznanie i szacunek u Teściowej. Marianowi życzymy zacnej ekipy i udanej wyprawy.

Nasza wycieczka nie tak spektakularna, ale udana. Na trasie robimy krótki przystanek przy małym sklepiku w miejscowości Lisów, bo być może rozpalimy ognisko w znanym miejscu nad kanałem, więc kawałek kiełbasy warto przy sobie mieć. W trakcie przerwy, w ramach porannego śniadania Janusz jedną kiełbaskę zdążył skonsumować.
Dojeżdżamy. Znane miejsce nas trochę zawiodło. Zarośnięte wysoką trawą, nawet nie bardzo widać miejsca po starych ogniskach, widok aktualnie na kanał też nie jest urokliwy, więc przerwę trochę skracamy i ogniska nie rozpalamy. Kiełbasa ma to do siebie, że na zimno z bułką też da się zjeść. Kuszenia ciąg dalszy, wczorajsza bułka bez kiełbasy też smakuje wyśmienicie, Komendant udaje , że nie widzi Ediego i czas szybko nam zlatuje na rozmowach i wyżerce.

Ruszamy. Generalnie kraj nasz jest skopany. Już od kanału, przez Jelonki aż do Marwicy droga jest rozkopana i trwa jej generalny remont. A my czujemy parcie na dom. Tylko droga jest początkowo mało przyjazna. Od Marwicy do Stankowa to jedna duża trzęsiawka. Znosimy to dzielnie. W Nowym Dolnie pod wiatami jeszcze raz robimy małą przerwę. Kuszenia ciąg dalszy.

Pędzikiem pokonujemy kolejne kilometry. Brak na rozdrożu drogowskazu na Elbląg, mąci umysł niektórych rowerzystów, ale po chwili są już na właściwej trasie. Mijamy most na Balewce i dalej przed siebie. Na czele Elwirka. Nie spuszcza z tempa. Marian już prawie leży na kierownicy, Zbyszek z Andrzejem zostali w tyle, reszta ma obłęd w oczach, a nieśmiałe propozycje zwolnienia tempa na nic się zdały. Gdzie tak się śpieszy? Lekcji odrabiać nie musi, obiadu gotować też nie, a może ktoś fajny czeka na podwórku?

W końcu most na Tinie. Chwila oddechu i utrwalenie na wspólnym zdjęciu naszego wysiłku. Niebawem dojeżdżamy do Elbląga i musi nastąpić czas pożegnania, ale przecież w następną niedzielę też będzie fajnie.

Relację przygotował Marek

Komendant 26 June 2013 16,731 1 komentarzy

1 komentarzy

Pozostaw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
  • Komendant
    Komendant
    Tradycyjna trasa z podjazdem do Przezmarka, a potem z górki i po płaskim. Ognisko tam gdzie zawsze tzn. przy pochylni w Jelonkach.
    Do zobaczenia Hejka
    - 26 June 2013 19:41:32
    Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
    Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj