Aktualności
Zbiórka: Dworzec PKP, godz. 9.30, wyjazd godz. 9.55
Trasa: Malbork, Kościeleczki, Tralewo, Laski, Nowy Staw, Chlebówka, Świerki, Lipinka, Lubstowo, Rakowo, Jazowa, Kępki, Bielnik II, Elbląg
Długość trasy: 55 km, Uczestnicy: 31, Punkty: 55
Trasa: Malbork, Kościeleczki, Tralewo, Laski, Nowy Staw, Chlebówka, Świerki, Lipinka, Lubstowo, Rakowo, Jazowa, Kępki, Bielnik II, Elbląg
Długość trasy: 55 km, Uczestnicy: 31, Punkty: 55
Bike route 2 286 468 - powered by Www.bikemap.net
Mam pecha, znowu nadarzyła się wyjątkowa sytuacja. Muszę znowu pisać sprawozdanie. Mam nadzieję, że w tym sezonie już więcej się nie nadarzy.
Celem 22 wycieczki był coroczny tradycyjny najazd na cukiernię w Nowym Stawie. Żeby wycieczka nie była zbyt banalna, punkt startu przeniesiony został do Malborka. To żadna nowość, ten numer był już przerabiany wielokrotnie. Jak zwykle, część grupy niewrażliwa na podróżowanie koleją, udała się do Malborka pociągiem. Wrażliwi pojechali na rowerach. Ta wrażliwość jest chyba mocno naciągana. Przecież do Malborka nie kursuje, te bezmyślnie pędzące na oślep, Pendolino, tylko przyzwoity i ładnie pomalowany zestaw trakcyjny. Jeździ on z normalną prędkością umożliwiającą podziwianie widoków za oknem. W przypadku Pendolino, z okna widać tylko jakieś migające zielone smugi. Nie da się na to patrzeć. Poza tym nikt nie mógłby jechać do Malborka rowerem, bo gdyby nawet najmocniej zaciskał zęby, to i tak by nie zdążył.
Na placu przed malborskim dworcem, wszyscy razem się spotkaliśmy, przywitaliśmy i ruszyliśmy w drogę. Za Marianem, który jeździ po różnych gminach naszego kraju i zna wszystkie drogi. W centrum Malborka jest taka dziwna fontanna, która sika wodą nie wiadomo kiedy i skąd.Zawsze kilku naszych śmiałków, próbowało po niej przejechać na sucho. Niestety tym razem mieli pecha, ponieważ fontannę ktoś zepsuł i ogrodził płotem. Na szczęście zamek nie był zepsuty. Bramy zamku, jak zwykle, pilnował rycerz zakonny, pogardliwie nazywany krzyżakiem. Pomimo upału był odziany w biały płaszcz z kapturem. W jednej garści trzymał miecz, w drugiej chorągiew zakonną. Gdy zobaczył naszą grupę przed bramą, zdębiał ze strachu. Wiedział, że jest tu sam i nie może liczyć na żadną pomoc. Wyluzował dopiero, gdy się dowiedział, że nie będziemy szturmować bramy, tylko chcemy zrobić z nim zdjęcie. Pochwalił się nawet, że ma już 600 lat. Tra ta ta. Taka okrąglutka liczba to, na bank, lipa. Na pewno nie zaglądał do ksiąg parafialnych, tylko wziął ją z sufitu. Po wspólnym zdjęciu, musieliśmy wrzucić mu do sakwy pokaźną garść monet, będących aktualnie w obiegu. Do czego mu potrzebne pieniądze ? Odzież miał w dobrym stanie, broń też, jeść nie musi, bo jego żołądek już nic nie trawi. Może musi pić. Chyba zbierał na picie.
Spod zamku, na drugi brzeg Nogatu przeprawiliśmy się przez most, który kołysze się przy najmniejszym podmuchu wiatru. Po kilku szybkich spojrzeniach na panoramę zamku, popędziliśmy za Marianem do Nowego Stawu. To takie miasteczko z cukiernią po środku, w której jest strasznie dużo ciastek i klimatyzacja. Najazd na cukiernię przebiegał zgodnie z dawno sprawdzonym i znanym wszystkim scenariuszem, więc pisanie o tym po raz kolejny, było by nadużyciem. Pobyt w cukierni był chyba wyczerpujący, ponieważ zaraz po wyjechaniu z miasteczka, zatrzymaliśmy się na dłuższy odpoczynek, nad jakimś zbiornikiem wodnym.
Odpoczynek zrobił swoje i dzięki temu dojechaliśmy aż do Rakowa. Mieliśmy tam postój na utwardzonym placyku, otoczonym infrastrukturą rozrywkowo-rekreacyjną. Potem był krótki przejazd do Jazowej i postój, ale przed sklepem. Wtedy Edi zapowiedział, że po drodze pokaże nam coś fajnego. Mówiąc prościej, miał w zanadrzu niespodziankę. Szybko przerwaliśmy bezczynne stanie i pojechaliśmy za nim. Ową niespodzianką okazała się, dokładnie ukryta w zaroślach, elegancka łączka na brzegu Nogatu, równiutko porośnięta trawą, z kulturalnym dostępem do wody. Walory tego miejsca dopełniał stojący opodal, zamknięty na głucho, dawny sklep ze śmietaną, należący do miejscowej spółdzielni mleczarskiej.
W Bielniku II Komendant zaproponował zmianę trasy, czyli powrót do Elbląga przez Bielnik I. Droga do tego Bielnika okazała się koszmarna. Była zbudowana z niedbale ułożonych płyt, różnego
gatunku i stanu. Mimo niewielkiej prędkości trzęsło nami chyba bardziej, niż po przyłożeniu 15 kV zmiennego.
Wycieczkę zakończyliśmy na Starym Mieście, na które wjechaliśmy po nowym moście, bez żadnej opłaty. Most nie jest przystosowany do pobierania opłat, ponieważ inwestor nie przypuszczał, że kasa miejska może być kiedyś pusta. Przy drugim moście ten błąd został naprawiony. Zbudowano tam dwie kasy i biurowiec dla administracji.
Pożegnaniom nie było końca, były uściski dłoni, objęcia, skryte buziaki. Obyło się bez łez. Może będą za tydzień. Wycieczka jak zwykle była udana. Ktoś chyba nad tym czuwa.
Relację przygotował Jurek H.
Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj