Aktualności
Zbiórka: ul. Rawska, przy Salonie Opla, godz. 8.30
Trasa: : Elbląg, Przezmark, Wilkowo, Pomorska Wieś, Zastawno, Kwietnik, Milejewo, Ogrodniki, Jelenia Dolina, Krasny Las, Elbląg.
Długość trasy: 50 km, Uczestnicy: 16, Punkty: 75
Pokaż Wycieczka Nr 18 - Zastawno - 02.08.09 na większej mapie
Generalnie konie dzielą się na zimnokrwiste i gorącokrwiste. Nie będę rozwijał dalej tego tematu i wchodził w szczegóły, tylko wspomnę, że jest również taka rasa koni, jak koń Przewalskiego, od nazwiska uczonego, który jako pierwszy odnalazł i opisał tą rasę. Naszym natomiast celem było zapoznanie się z rasą konia, która występuje jedynie w okolicach Zastawna. Mieliśmy odnaleźć konia Ediego.
Jako, że kierunek wycieczki był w stronę Przezmarka i Pomorskiej Wsi, miejsce spotkania Komendant wyznaczył przy rondzie Kaliningrad. Dla niewtajemniczonych wyjaśnię, że jest to samo, co spotkać się przy salonie samochodowym znanej samochodowej marki. O 8.30 w niedzielny poranek stawiło się szesnaścioro chętnych do zbiorowego pedałowania. To ci najwierniejsi, najwytrwalsi, których nie skusiły wielkie wyprawy, wielkie spływy po rodzimych i obcych rzekach, ani też piękno Pienin i zdobyty tytuł zdeptacza Trzech Koron.
Kilka słów należy wspomnieć o pogodzie. Sobotnia prognoza w głównych wiadomościach mówiła o pięknym słońcu od samiutkiego rana i temperaturze 28 stopni. Super pogoda, ale lepsza na plażowanie niż do pewnego wysiłku. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy niedzielny poranek przywitał nas niebem zasnutym bladymi chmurami i temperaturą ok. 20 stopni. W ciągu dnia temperatura wzrosła do 24 i w ostatniej fazie wycieczki oświeciło nas słońce. Taka pogoda to była czysta przyjemność..
Zgodnie z wolą Komendanta, tego dnia pieczę nad jeszcze nie do końca rozbudzoną grupą rowerzystów objął Edi. Na prowadzącego, a raczej na prowadzącą wyznaczył Izę, sam natomiast obstawiał tyły, mając pieczę nad wszystkim co działo się w peletonie. Piszącego te słowa zobowiązał do zrelacjonowania wycieczki, co też czynię. Trzeba podkreślić, że Iza prowadziła tempem równym, dostosowanym do innych uczestników wycieczki i dróg nie pomyliła. Starała się jechać na przodzie peletonu, tylko czasami jacyś rowerzyści, z dużym tego dnia temperamentem, ją wyprzedzali. I sprawa najważniejsza, miała bezpośrednią łączność z tymi (z tym) co na Jurze. Na wstępie Edi wygłosił jakąś formułkę z kodeksu drogowego o poruszaniu się kolumny rowerowej po drodze publicznej i ruszyliśmy.
Pierwszy etap to Przezmark. W Nowinach zaczął się podjazd. Tyle razy tam już jechaliśmy i szkoda, że nikt jeszcze nie zainstalował tam wyciągarki. W tym momencie byliśmy duchowo z Jurasami. Może nas podjazd to nie było to, co jest (było) udziałem naszych dzielnych Jurasów, ale zawsze jazda pod jakąkolwiek górkę niesie ze sobą zwiększone bicie serca i przyśpieszone tętno. Jednak spokojnie, praktycznie całą grupą dojechaliśmy pod kościół w Przezmarku. Nikomu nie trzeba było podawać butli z tlenem.
Kościół był zamknięty, ale niespodziewanie zjawiła się bardzo sympatyczna pani
z dużym kluczem i otworzyła nam podwoje kościoła. Oglądanie takich miejsc chyba nigdy się nie znudzi. Jest to średniowieczny kościół, jak głosi tablica z 1345 roku, odbudowany po pożarze w 1573. Do najstarszych elementów jego wyposażenia należy wykuta w granicie kropielnica oraz barokowy ołtarz z 1817 roku i obrazy z 1844. Ponadto pani zachęciła nas do wdrapania się na wieżę kościelną, skąd jak twierdziła, jest piękny widok na okolicę. Sylwia, Mariusz i ten, który musi sporo wiedzieć, skoro ma napisać relację, wdrapali się na górę. Początkowo wchodzi się po kamiennych schodkach, bardzo wąskich, takich jakie budowano w średniowiecznych wieżach. Istotnie, widok jest wspaniały. Okazało się, że nie do końca wykorzystaliśmy możliwości widokowe wieży. Doszliśmy tylko do połowy jej wysokości, ale potrzebne jest jakieś źródło światła, aby dojść na sam szczyt. Warto kiedyś podjąć taką próbę.
Dalsza droga w stronę Pomorskiej Wsi, poprzez Sierpin, Wilkowo to istna sielanka. Miłe widoki, sprzyjająca temperatura, chłodzący wiaterek i ciekawe rozmowy w trakcie jazdy. Między innymi rozmowa na temat ciężaru roweru doprowadziła do zaskakującego wniosku. Mianowicie waga roweru zależy od masy jego użytkownika. Dzięki posiadanym przez Izę znajomościom w grupie Jurasów dowiedzieliśmy się, że mają temperaturę ponad 33 stopnie i od rana słońce w pełnej krasie grzeje niemiłosiernie. Nie zazdrościliśmy.
W Pomorskiej Wsi krótki postój koło sklepu i drobne zakupy. Podpadł nam ten sklep. Pani sprzedawczyni jakby wstała lewą nogą, a ponadto brak było napojów w aluminiowych opakowaniach. Skandal.
W Zastawnie, na terenie zaprzyjaźnionej stadniny zrobiliśmy nieco dłuższy postój. Mirek szybko zakrzątał się przy ognisku i chętni mogli upiec energetyzujące kiełbaski. Niestety, nie dane nam było obejrzeć konia Ediego. Musieliśmy na słowo uwierzyć, że łeb ma jak koń i resztę też. Wizytą zaszczycił nas natomiast Budrys, najważniejszy ochraniarz stadniny. Ponadto skupieni wokół ogniska, indywidualnie studiowaliśmy kodeks drogowy z zaznaczonymi przez Ediego punktami dotyczącymi rowerzystów na drogach. Powiało grozą, bo pełniący obowiązki Komendanta zapowiedział, że sprawdzi nasze wiadomości na ten temat.
Błogie lenistwo nie może trwać zbyt długo, więc ruszyliśmy w dalszą drogę, poprzez Kwietnik w stronę Kamiennika Wlk. W tle z nową berlinką zrobiliśmy sobie zbiorową fotkę, na której brak Mirka i jego kapelusika. W ogóle w tym dniu Mirek ciągle gdzieś się gubił. Po minięciu berlinki zobaczyliśmy ciekawy widok. Na niewielkim bajorku, o wielkości czterech boisk do piłki siatkowej, stał zacumowany ładny jacht. Ciekawe, jak wygląda żeglowanie na tym wielkim akwenie?. Po drodze spotkaliśmy parę niemieckich rowerzystów wędrujących i podziwiających piękno tych ziem. W Milejewie doszło do pojednania, a Waldek był głównym negocjatorem.
Dolina smoków przywitała nas słoneczną pogodą, zapachem grillowanych potraw i widokiem śmieci wysypujących się z koszy. Ważna informacja dla rowerzystów. Zauważcie, że jadąc od strony Ogrodnika, tuż przed Jelenią Doliną stoi tabliczka z napisem strefa nadgraniczna. Niesie to za sobą pewne obowiązki, na przykład posiadanie dowodu tożsamości.
Podczas przerwy niektórzy się smucili i popadli w nostalgię, że wycieczka nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Ożywienie w gronie zacnych rowerzystów wzbudziła propozycja małej korekty planu wycieczki, a mianowicie zamiast przez Krasny Las, wrócić do Elbląga przez Jagodnik. Dyskusja przy Okrągłym Stole w 1989 roku to było małe nic, przy dyskusji jaka się rozpętała. Adwersarze w swoich postanowieniach byli nieustępliwi. Zarządzono głosowanie, które nie rozstrzygnęło sprawy, bo panujący rozgardiasz i rozdyskutowanie uniemożliwiło policzenie do szesnastu. Ponadto Mirek znowu się gdzieś zawieruszył, co już w ogóle rozłożyło na łopatki próbę demokratycznego rozstrzygnięcia sprawy. Uzgodniono, że na rozwidleniu dróg w lesie, gdzie jest tylko wybór w lewo lub w prawo, rowerzyści dokonają ostatecznego wyboru. W rezultacie dziesięcioro bikerów udało się w stronę Jagodnika, pięcioro do Krasnego Lasu. Mirek nie mógł pojechać prosto, bo nie było takiej drogi. Chyba wszyscy cało i zdrowo dojechali do swoich domów.
Demokratyczny styl rządzenia, to trudna sztuka
Relację przygotował Marek R.
Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj