Aktualności
Zbiórka: Plac Jagiellończyka, godz. 1.00
Trasa:Elbląg, Kazimierzowo, Bielnik II, Kępki, Stobna, Marzęcino, Stobiec ,Tujsk, Stegna, Tujsk, Stobiec, Marzęcino, Stobna, Kępki, Bielnik II, Kazimierzowo, Elbląg
Długość trasy: 85 km, Uczestnicy: 55, Punkty: 85
Trasa:Elbląg, Kazimierzowo, Bielnik II, Kępki, Stobna, Marzęcino, Stobiec ,Tujsk, Stegna, Tujsk, Stobiec, Marzęcino, Stobna, Kępki, Bielnik II, Kazimierzowo, Elbląg
Długość trasy: 85 km, Uczestnicy: 55, Punkty: 85
,,Dziękuję wszystkim za upojną i wspaniałą noc" powiedziała bikerka, której imienia po takim wyznaniu nie zdradzę, i której tym razem nie pękła żadna dętka. Komplementowany w drodze powrotnej przez żeńską część peletonu Marian, jak również i inni uczestnicy nocnej wycieczki tylko mogli potwierdzić owe słowa. Ale to było oczywiście na końcu naszej eskapady.
Godzina 23.44. Patrzę na stronie w okienko ,,ostatnio widziani". Agawe, Darecki ESR, Violeta, Komendant, Kilerowa, Marian 65, gabs, Waldic. Aż gęsto.
Widać, brać rowerowa czuwa. A kiedy śpią? Niektórzy jak przysnęli, to później musieli gonić świetlisty peleton ile sił w nogach. Inni z kolei wzmacniali się duchowo oglądając kultowy ,,Rejs" i dla podniebienia też coś było.
O godzinie 1 ponad 100 rowerowych kółek ruszyło w mroczność, by gnać ku słońcu. IV Nocny Ogólnostopowy Rajd Rowerowy NOCNA STEGNA stał się faktem.
Trasa znana, więc ciemność nie przeszkadza. Przez most Unii Europejskiej opuszczamy miasto, dalej wzdłuż E7 i skręcamy na Bielnik. Nasze rowery wyposażone w dodatkowe oświetlenia, migające szprychy i gadżety czyniły nas widocznymi z daleka. Nocna pora sprzyja chyba w miarę szybkiej jeździe. Tempo takie, jakby niektórzy chcieli zdążyć zobaczyć jeszcze zachód słońca z dnia poprzedniego i oczywiście wschód o poranku.
Okazuje się, że nocne niebo zasnute chmurami też ma swój urok, ale to trzeba zobaczyć i czasami zadrzeć głowę do góry. Na trasie do Bielnika z prawej strony mogliśmy zobaczyć oświetlony Elbląg i wyróżniające się pudełko elbląskiego parku technologicznego na Modrzewinie.
Nasz coroczny, czerwcowy nocny wyjazd do Stegny ma swoje uzasadnienie. W tym okresie obchodzimy Noc Kupały, zwaną również sobótką lub palinocką. To słowiańskie święto związane z letnim przesileniem Słońca, obchodzone w najkrótszą noc w roku. Więc śpioszki i tak porządnie by się nie wyspały, bo to noc krótka. Jak głoszą pradawne słowiańskie legendy, jest to święto pełne magii, czarów, tajemnicze i niezwykłe. Czczone jako święto ognia i wody, miłości i płodności, pomyślności i obfitości . Aż szkoda, że to tylko raz w roku i szkoda to przeoczyć. Z nocą tą wiązały się też pewne obrzędy, jak rozpalanie ognisk, w których palono zioła, puszczanie wianków przez dziewczęta, skoki przez ogniska i tańce wokół nich oraz poszukiwanie kwiatu paproci. W najstarszych przekazach o pedałowaniu nic się nie wspomina.
Nie chcąc wypisywać i zanudzać zacnych czytaczy encyklopedyczną wiedzą, odsyłam po szersze informacje do wszechwiedzącego internetu. Dzisiaj już trudno o takie obrzędy i szaleństwa, chociaż pewne elementy w naszych poczynaniach się zachowały, co dalej nieco wspomnę.
W Marzęcinie tradycyjnie krótki postój, by złapać oddech i wypić łyk czegoś ciepłego lub nieco chłodnego. Jest też okazja, by poszukać kwiatu paproci. Pojedyncze osoby chcąc tylko dla siebie zachować ów kwiat, ukradkiem oddalały się od peletonu mając nadzieję, że spełnią się ich marzenia. Bo znalezienie kwiatu paproci może przynieść znalazcy wielkie szczęście, mądrość, bogactwo i zdolność widzenia ukrytych w ziemi skarbów. Chyba przysłowiowe nici z poszukiwań, bo okrzyków radości nie było, tylko ulga na twarzach tych, co wrócili z tajemniczych wypraw. W Marzęcinie dogania peleton grupka bikerów, którym w ostatniej chwili udało wyrwać się w objęć snu.
Pomykamy dalej. Droga już nieco gorsza i trzeba omijać kałuże lub chlapać tych, co z tyłu. Z góry też coś siąpi, ale tylko troszeczkę i do Tujska pogoda się ustatkowała.
Kilka słów o własnych przeżyciach. Jadę sobie sam spokojnie i pomyślałem, że wsłucham się w odgłosy nocnej przyrody. Za mną, gdzieś w odległości 150 metrów ściana rowerowych światełek. Odgłosy kumkania żabek, radosnego śpiewu ptaszków, zagłuszały, jak to określił Darecki w jednym ze swych opisów, dwie szczebiocące dziewczyny.
W Tujsku wyjeżdżamy na dobry asfalt i już niebawem było widać Stegnę. Stegna o tej porze jak Rzym lub Barcelona, nigdy nie zasypia. Rytmiczne odgłosy dyskotekowej muzyki świadczą, że miejscowość tętni życiem. Mijamy kościół, tak ładnie sfotografowany przez Pawła i cały peleton zatrzymuje się przy barze Alga. Nie będzie ogniska na plaży? Wczesnego śniadania przy szumie fal? Czyżby to nowa, świecka tradycja? Nie ma zapachu palonych ziół w ognisku, ale jest zapach starego oleju ze smażonych frytek. A gdzie skoki przez ognisko? A nocne rozmowy Polaków na plaży? Następnym razem zamówimy sobie krupnik.
Pora się zbierać, bo wschód słońca tuż, tuż. Ruszamy w kierunku stegnowskiej plaży. Jeszcze chwila do decydującego momentu. Jest woda, więc można puszczać wianki, które mogliby wyławiać tłumnie zgromadzeni na plaży zacni kawalerowie. Nic z tego. Monika wianka nie zdejmuje z głowy, a innym niewiastom wianki gdzieś poginęły. Wprawdzie twierdziły, że mają, ale nikt ich nie widział.
Godzina 4.15. O tej porze powinniśmy wznosić okrzyki radości i podziwiać ukazującą się słoneczną tarczę. Nic z tego. Wznosimy tylko w geście rozpaczy ramiona, jak gdyby chcielibyśmy rozgonić chmury zalegające na horyzoncie. Pstrykamy zbiorówkę, a słonce ewentualnie doklei się za pomocą fotoshopa.
W Stegnie duży peleton rozjeżdża się. Kilka osób pozostało jeszcze na miejscu, by jednak doczekać wschodu słońca, część obrała kierunek na Krynicę lub ujście Wisły, a spragnieni domowych pieleszy ruszyli na Elbląg. Na drodze za Stegną podziwiamy wschodzące słońce i poranne mgły unoszące się nad polami. Jest fajnie.
Spokojnie podążamy do celu. Taka jazda w niewielkiej grupie zbliża i umożliwia prowadzenie ciekawych rozmów dotyczących wianków i tego, co jest w STOPowych koszulkach.
Około godziny 7 przy zbiegu ulicy Nowodworskiej i UE zamknęliśmy naszą pętlę, i gdzie padły znamienne, cytowane na początku słowa.
Na koniec chciałoby się napisać coś optymistycznego. Że było fajnie, radośnie
i ciekawie, mimo że słońce sprawiło nam pewien zawód. Ale jedna myśl mąci moją radość. Dnia ubywa. Ale nie martwy się, już za rok Nocna Stegna.
Relację przygotował Marek
Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj