Aktualności
Zbiórka: Plac Kazimierza Jagiellończyka, godz. 10.30, start godz. 11.00
Trasa duża: Start - Plac Jagiellończyka, ul. Płk Dąbka, ul. Ogólna, ul. Fromborska, Łęcze, Kadyny,Tolkmicko, Pogrodzie, Frombork, Pogrodzie, Milejewo, ul. Królewiecka, ul. Marymoncka, Bażantarnia - Meta
Długość trasy: 74 km, Uczestnicy: 20, Punkty: 111
Trasa mała: Start -Plac Jagiellończyka, ul. Płk Dąbka, Ogólna, Fromborska, Jelenia Dolina, Ogrodniki, Piastowo, ul. Królewiecka, ul. Marymoncka, Bażantarnia - Meta
Długość trasy: 34 km, Uczestnicy: 22, Punkty: 51
Trasa duża: Start - Plac Jagiellończyka, ul. Płk Dąbka, ul. Ogólna, ul. Fromborska, Łęcze, Kadyny,Tolkmicko, Pogrodzie, Frombork, Pogrodzie, Milejewo, ul. Królewiecka, ul. Marymoncka, Bażantarnia - Meta
Długość trasy: 74 km, Uczestnicy: 20, Punkty: 111
Trasa mała: Start -Plac Jagiellończyka, ul. Płk Dąbka, Ogólna, Fromborska, Jelenia Dolina, Ogrodniki, Piastowo, ul. Królewiecka, ul. Marymoncka, Bażantarnia - Meta
Długość trasy: 34 km, Uczestnicy: 22, Punkty: 51
To niewątpliwie był udany festyn rowerowy. A okazją do spotkania się rowerowej braci była VI edycja Rajdu Rowerowego Z FIDELITAS PO ZDROWIE. Główny organizator Rajdu to Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Onkologii w Elblągu. Jak co roku celem Rajdu jest promowanie profilaktyki szeroko rozumianej onkologii, a w szczególności w zakresie zwalczania nowotworów, promocja walorów przyrodniczych i kulturowych Elbląga i okolic, jak także propagowanie aktywnej formy wypoczynku i zdrowego trybu życia oraz zasad bezpiecznego poruszania się po drogach.
Dużo wcześniej przed startem na Placu Jagiellończyka zbierał się tłum rowerzystów. Całe spectrum płci obojga chętnych do zbiorowego pedałowania. Weteran Rajdu po Zdrowie, Janusz vel Mały, mimo zachęty organizatorów innych rajdów rowerowych odparł kuszące propozycje i zjawił się na starcie. Ba, nawet zmobilizował swój cały uroczy Babiniec, by podkreślić rangę wydarzenia. Inne rodziny, w miarę posiadanych możliwości również gremialnie wzięły udział. Mamy i ojcowie wieźli swoje pociechy w fotelikach i przyczepkach rowerowych.
W tym roku mieliśmy do wyboru dwie trasy rowerowe. Pierwsza, przyjemniejsza bo krótsza, liczącą 34 kilometry. I trasa druga, dla prawdziwych bikerów, bo liczącą 74 kilometry. Jak się okazało, każdy mógł zostać bohaterem swojego roweru, bez względu na długość trasy.
Punktualnie o godzinie - w asyście motocyklistów i policyjnych radiowozów ruszył tłum rowerzystów elbląskimi ulicami. Spokojnie i bez pospiechu, ale tylko do rogatek miasta. Później ostro ruszyli ci, którzy jechali na dłuższej trasie i ci, którzy czuli potrzebę ostrej jazdy.
Większość spokojnie podążała w kierunku mety, tym bardziej, że pogoda dostroiła się do oczekiwań organizatorów i uczestników rajdu.
Jako Grupa STOP byliśmy zbyt rozproszeni, by pisać relację z trasy, więc kilka słów o tym, co działo się na Dużej Polanie, z chwilą pojawienia się na niej piszącego te słowa.
Jeszcze długo nie było widać na mecie uczestników, którzy ruszyli na dłuższą trasę, a już gremialnie korzystali z uciech doczesnych miłośnicy trasy krótszej. Żurek, porcja kurczaka lub pysznych żeberek, jak też energebeerujący napój, cieszyły oczy i podniebienia umęczonych rowerzystów. Ale nie wszyscy tak spokojnie cieszyli się owymi dobrami.
,,Bo męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać" śpiewała Alicja Majewska. I tak było. Nerwowo dreptała po trawie Grażyna, wypatrując Tego Jedynego, który pomknął do Fromborka. W końcu jest, cały i zdrowy, ale nerwy jeszcze nie puściły. Przecież gdzieś tam na trasie walczy ramię w ramię z rosłymi chłopami , średnia latorośl. Jest i Ania. Zmęczona, ale szczęśliwa. Teraz dopiero można spożyć miseczkę żurku i zająć się sprawami organizacyjnymi.
Cały czas w jednym miejscu stoi Renata i cały czas wzrok swój kieruje w stronę mety. W jednym miejscu stoi, ale już kilka razy sięgnęła do paczki i to nie z landrynkami. Kiedy przyjedzie Ten Wybrany? Przyjechał. Co za ulga, można razem sięgnąć do paczki nie z landrynkami.
I jesteśmy wszyscy w komplecie. Bohaterowie dnia dzisiejszego. Leszek, niczym krzyżowiec, który powrócił z wyprawy do Ziemi Świętej z licznymi ranami. Olek, który podzielił się z potrzebującym ostatnim kęsem banana. Wiola, co cięła powietrze z szybkością Orient Expressu. Ania, która udowodniła sobie i światu, że może wiele. Patrycja, która jak św. Mikołaj wyciągała z woreczka bułki i rozdawała niczym prezenty. Danusia i Janusz, którzy dobrym słowem wspomagali na trasie. Marian, któremu tak nie wiele brakowało, a wróciłby do domu na damskim rowerze. Michał, co kontrolował sytuację na trasie i przejechał metę tak, jak zaplanował.
Wybaczcie, że skończę ową wyliczankę, ale byłaby ona długa i przepraszam tych, o których nie wspomniałem.
Jak zwykle słowa uznania należą się organizatorom Rajdu. Widać było, że zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom jest priorytetem dla organizatorów.
A niewątpliwie nikt głodny też nie opuścił Bażantarni. Można by jakiś kamyk wrzucić do ogródka, ale też trzeba wziąć pod uwagę liczbę uczestników i rozmach organizacyjny. Przyzwyczailiśmy się do pewnych rzeczy i czegoś brakowało, ale to znak czasu, że wszystkim brakuje funduszy. Pochylmy czoła za myśl, idee i organizację Rajdu.
Do zobaczenia za rok.
Relację przygotował Marek
11 komentarzy
- gabs- 09 September 2012 21:49:34