O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.

Aktualności

Wycieczka Nr 29/2010 - Tropami Mennonitów - 10 października

Zbiórka: na Starówce przy Piekarczyku , godz. 9:30

Trasa: Elbląg, Raczki Elbląskie, Żurawiec, Krzewsk, Markusy, Zwierzno, Stalewo, Szaleniec, Różany, Gronowo Elbląskie, Jegłownik, Władysławowo, Elbląg

Długość trasy: 60 km, Uczestnicy: 24, Punkty: 60


Pokaż Wycieczka Nr 29/2010 - Tropami Mennonitów -10 października na większej mapie

10.10.10. Co znaczą owe liczby? Odpowiedź jest prosta. To data ostatniej niedzielnej wycieczki. Według numerologii, dzień w którym następuje takie zestawienie liczb, to szczęśliwy dzień, a dla nas oznaczało to przyjemne pedałowanie i moc wrażeń.
W tym dniu zebraliśmy się przy Piekarczyku, by wyruszyć śladami mennonitów po Żuławach Elbląskich.

Do Polski mennonici przybyli w okresie, gdy była ona oazą uciekinierów, prześladowanych za wiarę. Przybyli z Niderlandów w połowie XVI wieku. Osiedlili się najpierw w dolinie Wisły na Pomorzu, na Żuławach i na innych terenach podmokłych dotąd nie użytkowanych. W swojej ojczyźnie byli przyzwyczajeni do walki z nadmiarem wody, dlatego też zaczęli usprawniać system odwadniania, budowania kanałów i tam. Pozostawili po sobie niezwykle atrakcyjny krajobraz kulturowy, którego głównymi cechami są domy mieszkalne i zespoły zagrodowe, wyjątkowe i oryginalne cmentarze oraz urządzenia techniczne. Sensem życia menonitów była praca i wiara.

Spora grupa kręcipedałów zebrała się tego niedzielnego poranka, nieco chłodnego, ale słonecznego i z perspektywą wzrostu temperatury. Wytarliśmy nos Piekarczykowi, bo biedak stał pod Bramą Targową całą noc i na hasło w tym dniu nam przewodzącego, czyli Ediego, ruszyliśmy ku naszemu przeznaczeniu.
Mimo, że już sama przebudowa ulicy wyjazdowej na Malbork powoduje pewne utrudnienia również i dla rowerzystów, to jeszcze mieliśmy sposobność zobaczyć, jak służby porządkowe parkują swoje pojazdy w poprzek ścieżki rowerowej. Janusz, śmiały chłopak, zwrócił funkcjonariuszom policji i inspekcji drogowej uwagę na niestosowność ich zachowania. Ryzykant.

Podążyliśmy w kierunku Raczek Elbląskich, minęliśmy punkt depresyjny, który w tym dniu nie był obiektem naszego zainteresowania, dalej mostek i nastąpiło małe zaskoczenie. Nie tak umawialiśmy się z matką naturą. W Elblągu poranek witaliśmy w słońcu, a tutaj Żuławy widzimy otulone we mgle. Ale to dla nas nie przeszkoda. Na pewno nie przegapimy pierwszego sklepu w Żurawcu. Niestety, przegapiliśmy dom podcieniowy i pozostałości cmentarza mennonickiego w Tropach Elbląskich. Może innym razem odbijemy nieco od głównej drogi. Zatrzymaliśmy się na krótką chwilę w Żurawcu, by dojechali ci, co nieco zostali w tyle i by przez krótką chwilę pooglądać nowy rower Olka z wielce wymownym napisem ,,full comfort" na ramie.
Gdy mijaliśmy most nad Balewką, pomału mgła się przerzedzała i coraz śmielej wyglądało słońce. W Wiśniewie ostry zakręt w prawo i podążyliśmy do Markus. Przed samą miejscowością po raz drugi przejeżdżaliśmy nad Balewką, ale tutaj rzeka ta miała zupełnie inny wygląd. Zamiast tafli wody, było widać zwarty, zielony kobierzec wodnej roślinności.

Markusy przywitały nas pełnym słońcem i została podjęta decyzja, by na ławeczkach przy boisku zrobić przerwę na małe co nieco. Niektórzy szczęściarze mogli spróbować herbat z niejednego termosu. Iza kusiła herbatą rozgrzewającą z aromatycznymi przyprawami, a Wacek w ogóle nie musiał namawiać na herbatę z dodatkiem eliksiru powstałego ze sfermentowanego soku z trzciny cukrowej. Ponadto Edi wykonał szereg czynności organizacyjnych, głównie w postaci sprawdzenia obecności i zebrania tradycyjnej składki. Coś się w kasie nie zgadzało, ale Edi wydusił należny podatek od opornych. Mimo rozpalonego przez Mirka ogniska nie było chętnych na pieczenie kiełbasek, ale byli chętni pogrzać jeszcze nieco zziębnięte członki. W końcu pora było się zbierać, tym bardziej, że spadające liście z drzew mogły co niektórych bikerów zasypać.

Za Markusami z daleka majestatycznie widniała na tle nieba kościelna wieża, co według mapy znaczyło, że zbliżamy się do Zwierzna. Tutaj wart zobaczenia jest kościół z końca XVII wieku, ale duża ilość samochodów wokół świadczyła, że odprawiają się nim modły. Z zabytków architektury świeckiej zachowały się dwa domy podcieniowe z interesującymi przyozdobieniami podcienia i domu.
Nie wiem, czy wszyscy w ogóle zauważyli owe zabytki, bo w grupie dał się wyczuć pewien pośpiech i podniecenie. Szlakowy w tym dniu, czyli Piotr cały czas rozglądał się na boki czegoś wypatrując. W końcu skręciliśmy w niepozorną drogę wyłożoną betonowymi płytami, licząc że spokojnie odbędzie się uroczystość nadania imienia nowemu rowerowi Olka. Po stronie przeciwnej też była droga, tyle że asfaltowa. W czasie naszego postoju, po drodze asfaltowej przejechał jeden samochód, a po naszej niby mniej uczęszczanej pięć, w tym nawet cysterna do przewozu mleka. Ale tradycji stało się zadość. Olek dalej kontynuował jazdę już nie na zwykłym rowerze, lecz na ,,Hervesie".

Przejeżdżając przez Stalewo nie trudno nie zauważyć okazałego domu podcieniowego z 1751 roku. Dom jest wyjątkowo duży, wewnątrz jest łącznie 13 pomieszczeń, nie licząc piwnic. Ogromny podcień wsparty na 8 słupach ma w części szczytowej niezwykle ozdobny i bogaty układ drewnianych rygli z wypełnieniem cegłą. W 1958 r. władze konserwatorskie przeprowadziły gruntowną renowację tego zabytku.

Kierując się na Szaleniec nie trudno też nie odczuć i długo pamięta się drogę łączącą te dwie miejscowości. Jazda po tak zwanych ,,kocich łbach" zapewne nie należy do przyjemnych, ale to też dziedzictwo pozostawione przez byłych mieszkańców Żuław. W Szaleńcu zatrzymaliśmy się, by obejrzeć założony pod koniec XVIII wieku cmentarz mennonicki, na którym zachowało się 13 steli wykonanych z piaskowca. Nie wiele dalej kolejny postój zrobiliśmy w miejscowości Rozgart. We wsi znajduje się kilka bardzo ciekawych budynków drewnianych, jeden z nich z wystawką podcieniową zdumiewa swoim wiekiem, gdyż wybudowano go w 1749 roku. Prócz domów przy kościele znajduje się również stary cmentarz pomennonicki.

Ruszyliśmy dalej. W wyniku drobnych zawirowań doszło do rozdzielenia się Grupy. Zdecydowana większość ruszyła ostro do przodu, a czwórka pod opieką Ediego spokojnie pedałując podziwiała żuławskie krajobrazy. W Gronowie Elbląskim wraz z Jurkiem ucieszywszy oczy otaczającą naturą ruszyliśmy szybciej. Za Gronowem, na mostku nad Fiszewką stał jegomość, obok termos jak lanca ułańska, a On spokojnie spożywał kanapkę. Wraz z Wackiem ruszyliśmy dalej mając raczej nikłe nadzieje, że Grupa gdziekolwiek na nas czeka. Jakie było nasze zdziwienie, gdy po dotarciu do Jegłownika ujrzeliśmy wszystkich stojących przy zabytkowym kościele. Nie doceniliśmy solidarności Grupy. Chwała Im za to.

Dalej to była spokojna jazda lokalnymi dróżkami, na których ledwo mieściło się dwóch lub dwoje rowerzystów. Jako, że wędrowaliśmy śladami mennonitów, wstąpiliśmy jeszcze na cmentarz gminy mennonickiej w Wikrowie, wspominając ponadto wspaniały wiatrak, który kiedyś dumnie dominował nad miejscowością.
Pod dźwięcznie brzmiącym napisem ,,Hanyang Zas" zakończyliśmy niedzielną eskapadę.

Przejechaliśmy śladami mennonitów. Nie wszystko zobaczyliśmy, bo nawet trudno w te kilka godzin być wszędzie tam, gdzie była ta grupa społeczna i gdzie pozostawiła po sobie jakiś ślad. Jednym natomiast mogliśmy nacieszyć oczy. Jesiennymi Żuławami. Żuławy, jak zawsze te same, ale nie takie same. Zmieniające się w zależności od pory roku i aktualnej pogody. Najpierw widzieliśmy Żuławy otulone mgłą, szare, tajemnicze nawet, później zmiana dekoracji i zobaczyliśmy skąpane w słońcu, pełne babiego lata i jesiennych barw.
,,Jak nie kochać jesieni, jej barw purpurowych,
szarych, żółtych, czerwonych, srebrnych, szczerozłotych.
Gdy biała mgła otuli zachodzący księżyc,
gdy koi w twoim sercu codzienne tęsknoty". Tadeusz Wywrocki

Relację przygotował Marek R.
Komendant 05 October 2010 67,668 12 komentarzy

12 komentarzy

Pozostaw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
  • M
    Marek55
    Dziesięc razy człowiek czyta, a błędu nie wychwyci. Czeski błąd, bo chodzi oczywiście o Gronowo Elbląskie. Chyba jestem oczarowany Gr. Górnym? Piękna miejscowość.
    Dzięki Marian za sprostowanie.
    - 12 October 2010 21:56:24
    • Komendant
      Komendant
      Wprowadziłem poprawkę do relacji i jest już O.K. Chatownik
      - 13 October 2010 18:50:52
      Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
      Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj